W poprzedniej notce opisałem nieudaną próbę zszycia korpusu tarczy z przygotowanych już części. Bogatszy o doświadczenie (+30 do expa), drugi raz spróbowałem zeszyć korpus podczas festynu na Praczach Odrzańskich 8 VI.
Na zdjęciu widać w zasadzie wszystko, co trzeba: ułożenie dwóch płatów skóry i desek pomiędzy nimi. Za mną w tle uplecione poprzednio warkocze z trawy, które podsuszyłem w garażu i przygniotłem szafą (+1 do skilla).
Do niezbędnych narzędzi należą kombinerki, szydło i igła tapicerska. Tarczę szyjemy sznurkiem skręconym z trzech nici dratwy i dobrze nawoskowanym.
Jak widać konieczne jest zszywanie na umieszczonych z przodu i z tyłu podkładkach z twardych, skórzanych pasów. Naturalnie, skóra pokrywająca tarczę sama powinna być twarda - lecz niestety... kupiłem zbyt delikatną! Następną zamówię bydlęcą, surową, tzw. goliznę.
Tym razem zrezygnowałem z umieszczania trawy pod powłoką zewnętrznej strony tarczy, dałem jej za to więcej z tyłu dla amortyzowania ciosów. Najbardziej niewdzięcznym etapem tej roboty jest oczywiście pierwszy szew.
Efektem naszej pracy jest rozklekotana kupa rozłażących się desek, wrzucona do worka z sianem. Z tym workiem męczymy się dalej - i to jest już moment kluczowy. Nie przedłużając, na dole powtarzamy taką samą czynność. Teraz możemy dodać największe pasmo trawy, umieszczone na całym obwodzie tarczy wzdłuż krawędzi. Krawędzie te muszą się trzymać i trawa nie może wylecieć. Zszywamy zatem już wstępnie - a raczej ja wtedy przeszyłem, bo gdybym to robił w tej chwili, to raczej bym nie powtórzył - cały obwód skóry lnianą nicią:
W tej chwili mamy już całość, która się - lepiej lub gorzej - trzyma. Wstępny szew wzdłuż krawędzi pozwolił na bezpieczne przewiezienie tarczy z festynu do domu, gdzie sobie powędrowała na trzy tygodnie do schowka:
Wczoraj wyciągnąłem stamtąd tarczę właśnie w takim kształcie. Następnym etapem jest oczywiście wzmocnienie krawędzi, na które trzeba było zamówić odpowiednią skórę. Wcześniej zauważyłem jednak, że szycie na rantach jest o wiele ważniejsze, niżby się wcześniej zdawało. Deseczki nie są klejone i wszystko trzyma się tylko na dwóch (!) szwach.
Im więcej elementów pełni rolę konstrukcyjną, tym bardziej się je odciąża. Postanowiłem zatem ściągnąć nieco skórę i przeszyć ją na krawędziach porządną, grubą dratwą oraz gęstym ściegiem.
Im więcej elementów pełni rolę konstrukcyjną, tym bardziej się je odciąża. Postanowiłem zatem ściągnąć nieco skórę i przeszyć ją na krawędziach porządną, grubą dratwą oraz gęstym ściegiem.
Tak poprawiona tarcza od razu nabrała charakteru! Deski dopasowały się lepiej, przestały też latać w środku i stukać o siebie. Poza tym, właściwie samoistnie, silnie zaznaczył się profil. Będę więc miał wypukłą tarczę bez skosowania desek ani żadnego klejenia.
Teraz się bierzmy za krawędzie, które będziemy obszywać!
Jak widać ich wymierzenie i przygotowanie nie jest wcale tak proste i szybkie, jak mogłoby się wydawać. Właściwie, to większość dnia spędziłem wczoraj właśnie na dopasowywaniu na mokro górnej krawędzi tarczy, robieniu w niej nacięć wyrównujących fałdy i przebijaniu otworów.
Myślę, że warto rzucić także okiem na najpotrzebniejsze narzędzia:
Mamy tu ręczną wiertarkę, która poza nawiercaniem desek bywa również pomocna przy wyrobie sznura, do niego bryłkę wosku, różne nożyce i noże. Dratwa, kombinerki, wiertła. Czy raczej jedyne wiertło, 4mm. Pieniek, przebijak i młotek (bez młota ch..., nie robota!).
W ten sposób uzbrojeni, po ostatecznym przypasowaniu i przedziurkowaniu wszystkich wzmocnień, szyjemy krawędzie na mokro, na bieżąco wiercąc dziury w tarczy:
Na odstęp wybrałem odległość 4cm. Nie za gęsto dla desek, a jeszcze całkiem sensownie jeżeli chodzi o ścieg...
Skóra na obszycie krawędzi ma ok. 4-5 mm grubości, nie jest to jednak twarda podeszwówka. Tak czy owak trzeba ją było formować drewnianym młotkiem (na zmianę z pięścią) na mokro, a wysychając nada mojej tarczy ostateczny kształt.
Oczywiście nie wystawię jej na słońce, bo kurcząca się zbyt szybko skóra mogłaby mi to wszystko jeszcze połamać. Schnąć będzie zatem dość długo, w cieniu albo w garażu. Dziś pociągnąłem powierzchnię dwa razy olejem lnianym, lecz bez ruszania krawędzi, które są jeszcze wilgotne.
Następnym etapem produkcji będzie zamocowanie pętlic i malowanie tarczy. Test przejdzie na Wilczym Tropie. I po nim ostatni odcinek...