poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Mój hełm z Połabia.

Pisałem tu na początku, że - przynajmniej dla mnie - bardzo w odtwórstwie jest ważne, ażeby człowiek wiedział skąd jego przedmioty pochodzą. I chodzi mi tu o wszystko: począwszy od obuwia, poprzez strój, narzędzia, uzbrojenie i oporządzenie indywidualne, a na sprzęcie obozowym kończąc!

A jeśli ktoś konkretnego znaleziska na jakąś rzecz nie ma, to niechby chociaż argumenty jakieś na poparcie takiej, a nie innej jej formy posiadał...

Pisałem więc o koszuli, było też o butach, projektowałem tarczę, której produkcja szczerze mówiąc nieszczególnie do przodu jakoś się posuwa, i nad tuniką takoż się zastanawiałem. Czas już zatem najwyższy dodać coś o broni. A jako, że włócznia z Teterow jeszcze nie skończona - weźmy to, co mamy.

A ja od tego sezonu mam już nowy hełm



Hełm o formie opartej na znalezisku z obszaru zamieszkanego przez plemiona Słowian Połabskich,

...konkretniej zaś - z leżącego na północnych kresach dawnego terytorium zasiedlenia Wkrzan - Schwerinsburga.

Rozmieszczenie plemion Słowian Połabskich na tle ówczesnego zalesienia wg Lecha Leciejewicza, w: Słowianie Zachodni.

Mapek nam nigdy dość, i wiemy już dzięki nim, o czym właściwie mówimy. A jak dokładnie wygląda owo, interpretowane jednoznacznie jako pozostałość hełmu, znalezisko

Corpus archäologischer Quellen zur Frühgeschichte auf dem Gebiet der Deutschen Demokratischen Republik (7. Bis 12. Jahrhundert) t. II (Katalog) s. 354-355, t. II (Tafelteil) 49/158.

Jak widać, jest to po prostu część profilowanego, trójkątnego panelu, którego dolną krawędź wzmocniono dwiema, przytwierdzonymi każda za pomocą dwóch nitów, prostokątnymi blaszkami.

Jedna z tych przynitowanych do panelu blaszek wystaje poza jego boczną krawędź. Mamy więc i podstawy do wysunięcia przypuszczenia, że jest to fragment stożkowatego hełmu o segmentowej budowie, w której stykające się krawędziami, lub zachodzące na siebie panele łączone były wzdłuż dolnej krawędzi z pomocą tych  blaszek. 

Łączone co najmniej nimi, chociaż tak naprawdę nie wyobrażam sobie, aby cała konstrukcja hełmu miała chronić połabskiego (załóżmy optymistycznie, gdyż jednoznacznie określającego to kontekstu niestety brakuje) woja przed ciosami, trzymając się tylko na tym. Niestety ani będące najoczywistszą (?) formą jej wzmocnienia żebra, ani też ślady nitowania na bocznych krawędziach panelu nie zachowały się. Skazani jesteśmy zatem na poszukiwanie analogii, a dalej i w konsekwencji - na własne interpretacje.

No i nie ma rady, będzie boleć:
musimy pomyśleć...

Tym, co jako pierwsze nasuwa mi się na myśl, kiedy mówimy o hełmach segmentowych, są oczywiście pewne detale z Ewangeliarza Płockiego,


...konkretnie zaś noszone przez drużynników... tzn. oczywiście siepaczy Heroda - hełmy:


Jeżeli bowiem interpretowalibyśmy (czyżby nazbyt śmiało?;) namalowane tu przez miniaturzystę kropki jako nity, to mamy zaiste pełen wachlarz technicznych rozwiązań: od hełmów żebrowych, po segmentowe nitowane wzdłuż wszystkich krawędzi paneli, aż po takież, wzmocnione jednak w ten sposób jedynie na dole (!). 

Nie jest to oczywiście przedstawienie, na podstawie którego możemy definitywnie cokolwiek rozstrzygnąć. Raz, że to tylko materiał porównawczy, a nie żadne bezpośrednie źródło, a dwa, że jest to przecież tylko ikonografia. Nie wiemy zatem dokładnie, co nasz mniszek miał na myśli stawiając owe kropki w jednym miejscu, a pomijając je w innym. Poprawkę brać musimy na styl szkoły, w ramach której to dzieło powstało, na kontekst historyczny jego wykonania, a w końcu i oczywisty schematyzm tego przedstawienia. 

Niemniej jednak mamy już jakiś kontekst, jest światło, w którym możemy już coś - prawidłowo lub nieprawidłowo, ale jednak - spostrzec. Zobaczyć. Zauważyć. Czy dostrzegliśmy to dobrze? Nie wiem, jedziemy dalej. Może się okaże!

Sypnijmy więc na stół jeszcze przykładami. I niech tym razem chociaż będą to pieniądze:

Moneta Przybysława-Henryka (1127-1150) za Deutsches Historisches Museum.
Brakteaty Jaksy z Kopnika (1154-1173) wg Bernda Kluge, Jacza de Copnic Und Seine Brakteaten. Thesen und Theorien zum ältesten Thema der brandenburgischer Numismatik, w: Beiträge zur brandenburgisch/preußischen Numizmatik, NH 17, 2009, s. 14-42.
j.w.

Tutaj możemy oczywiście wszystkie te zastrzeżenia, które podnieśliśmy wcześniej przeciwko źródłom ikonograficznym, jeszcze raz powtórzyć. W ogóle można by się w krytykę źródeł zagłębić, poczytać i popisać o numizmatyce. No, ale przyznać muszę przecież, że to tylko blog zwykły, nie naukowy artykuł. Nie zgłębię więc tematu do samego dna, mając zresztą nadzieję, że do drążenia go dalej kogoś zainspiruję. Zasłonię się poza tym ulubionym argumentem Galla, że po co niby właściwie miałbym Was zanudzać?

Mimo tych wszystkich wątpliwości, jakie tu ktoś złośliwy, bardziej skrupulatny, czy też po prostu lepiej zorientowany w specyfice tego typu źródeł mógłby nam (do czego zachęcam w komentarzach!!!) niczym kłody podrzucać pod nogi - nie da się jednak zaprzeczyć, że możemy tu przynajmniej zaobserwować pewne szczegóły.

Szczegóły dotyczące formy naszego uzbrojenia, takie jak kształt hełmu, obecność lub brak nosala, a nawet mniej lub bardziej wyraźne podziały konstrukcyjne.

Dla pełnego zobrazowania tego, o czym mówię, dołączę jeszcze dwie dwunastowieczne pieczęcie z Pomorza Zachodniego:

Pieczęcie Bogusława I (1170) i Kazimierza I (ok. 1180), książąt zachodniopomorskich wg Piotra Świątkiewicza, Uzbrojenie wczesnośredniowieczne z Pomorza Zachodniego.


Jak widzimy, nie można jednoznacznie i z całą pewnością określić konstrukcji noszonych przez tych książąt hełmów (pamiętajmy - schematyzm...), wyraźne i oczywiste jest jedynie to, że z jednym wyjątkiem, wszystkie spośród tych, które tu przytoczyłem - są wieloczęściowe.

Te wszystkie przykłady pokazuję tutaj właściwie tylko dla zarysowania ogólnego tła, a więc ustalenia formy, którą najprawdopodobniej posiadać mógł hełm, z którego jeden panel znaleziono w Schwerinsburgu.

I jeśli już przyjmiemy - a jest to właśnie moja interpretacja - że był to hełm segmentowy, to warto by jeszcze pokazać, jak choćby jeden inny zachowany hełm tego typu wyglądał:

Hełm segmentowy z Tamizy (nosal dodany później), za www.reenactment.de

Tyle tytułem wstępu :)
Pora zatem zobaczyć, co nam z tego wyszło:

Hełmu oczywiście nie robiłem sam, zamówiłem go sobie u Czcibora z Nawii, któremu w ten oto sposób zrobię kryptoreklamę.

Konstrukcja segmentowa wzorowana jest oczywiście na hełmie z Tamizy. Wzdłuż dolnej krawędzi poleciłem przynitować te prostokątne blaszki, umieszczone w taki sposób, jak to było w Schwerinsburgu. Wpadłem też na pomysł - i to jest moja fantazja, tudzież i przyszłe wyzwanie - by wykorzystać je jako miejsce dla przymocowania czepca z nitowanej kolczej. Stąd widoczne otwory, nawiercone w blaszkach.


Panele zachodzą na siebie i, naturalnie, są znitowane ze sobą wzdłuż bocznych krawędzi. Hełm wykonany został z blachy o grubości 3mm. Przy swoim obwodzie nie jest specjalnie ciężki, zapewniając przy tym dobrą ochronę przed ciosami.


Nosal dodałem z dwóch powodów: 
po pierwsze bowiem z całą pewnością wiadomo, że występował on w naszej epoce na obszarze Europy Środkowej, co nam brakteat Jaksy ściślej dla Połabia w dodatku potwierdza, 
po drugie zaś, to nie wiem jak inni, ale ja na pewno - lubię swoją twarz...
:)


Dlatego też pod hełm uszyłem sobie jeszcze porządną czapę z filcu. 
I tak, niestety, jeszcze na Drohiczynie nosiłem dla bezpieczeństwa mroczne, skórzane narucze. Tutaj jednak wchodzimy w temat historyczności walki, a to już przecież całkiem inna, zupełnie nowa (sic!) historia...


p.s.
Podstawowa literatura jest pod obrazkami, dalsze poszukiwania radzę prowadzić w oparciu o Corpus...


1 komentarz:

  1. pierwsza czapa była kiepska, musiałem ją później uszyć prawie od nowa i ściąć te głupie uszy. Do tego dodałem nitowany czepiec na kark - i śmiga na eleganckości!

    OdpowiedzUsuń