poniedziałek, 17 września 2012

Magdeburg i pewien Święty...

Ostatnimi czasy, a ostatnio wiele czasu poświęcam na podróże, byłem w Magdeburgu na wystawie o Ottonie I. Niestety - podobnie jak w Brandenburgu nad Hawelą, znaczy w słowiańskiej Brennie - obowiązuje w magdeburskim muzeum zakaz fotografowania. Taki to oni u siebie ten porządek mają...

Dlaczego więc o tym piszę, skoro nic nie wrzucę? Ta notka będzie krótka, wystawy nie streszczę. Jest oficjalna strona, a jakby naprawdę ktoś ciekaw - mam mały przewodniczek. Oczywiście, to było coś bardzo fajnego zobaczyć karolińskie roczniki i Einharda w rękopisach, a stanąć nad dokumentami wydanymi przez Ottona III i wgapić się w tą kreskę, którą na koniec On stawiał własną cesarską ręką i stwierdzić, że ten sam przedmiot oglądał zapewne i Chrobry, co chyba stał nawet obok - swoje wrażenie też robi. Nie powiem!

Miecz z Essen za wikipedią

Powiem Wam dzisiaj za to coś o czymś zgoła innym. Po pierwsze - o mieczu z Essen. Chamsko, za wikipedią. Zdjęcie? Bardzo proszę!

Nie wiem co oni tam piszą - i czytać mi się też nie chce, zdjęcie jedynie przeklejam za tym szacownym źródłem - ale na magdeburskiej wystawie w opisie stała historyjka taka, iż to sam Otton I walczył tym mieczem z Węgrami. Nad rzeką Lech ich tym tłukł. A sztaba naprawdę jest zacna, głownia dziwerowana. Zbierać nie będzie z czego, jak się tym dobrze zamachnąć. Później zaś trafiła do skarbca i ją ozłocili. Taka jest ta ich niemiecka hipoteza wystawowa (hagiografii mówimy nie!) i trzeba przyznać, że całkiem prawdopodobna. Miecz to jest przecież czysto użytkowy, typu X, a złota blacha i drogie kamienie zostały po prostu zaklepane wokół rękojeści. Drewniana konstrukcja pochwy jest zrobiona z wiśni.

Druga rzecz, o której chciałbym tu wspomnieć, to moja wizyta w katedrze. Zdjęć jakichś świetnych też nie mam. Olympus mój przecież malutki, a miejsca na cofnięcie się też mało. Na dokumentalistyce na pewno bym dostał za nie OPR. No i też z drugiej strony, to dość już tu chyba mamy turystycznych opisów podróży. Testując więc Waszą cierpliwość zapytam retorycznie i po chamsku - a trzyma się mnie dziś to słowo - czy na pewno chcielibyście czytać opowieści o tym, jak to autobus do Magdeburga zatrzymała Polizei i ponad dwie godziny w Lehnin (!) czekać trzeba było?


Mam ściemniać tu o kościele i grobie Ottona I? Ciarki mi przeszły po plecach, jak przewodniczka-fanatyczka głosiła z ogniem w oczach prawdy o świętej włóczni, przebadanej i autentycznej z czasów samego Chrystusa oraz o cesarzu Ottonie, który to ocalił całe chrześcijaństwo, tudzież i stworzył Niemcy. Ja!!! Cytuję tu ją dosłownie.

Nakręciła mnie strasznie, co tu dużo gadać, więc się nie mogłem powstrzymać, by grobu Ottona nie dotknąć. Trzema palcami - a później nimi czoła. Na głowę mi nie pomogło. Czym my jesteśmy przy Nim? Mięso, zwykłe szczury...

Otto Magnus Imperator - na kolana, chamy!

Jak widać odpowiedni nastrój skłania do głębszych refleksji. Prawie tak, jak po głębszym. Lwowskiej. Marki Sława!...


Lecz już bez filozofii - powiem całkiem szczerze. Nie dzisiaj. Teraz już prosto z marszu przejdziemy do sedna:


Oto i nasz św. Maurycy z Magdeburga. Co jest w nim najciekawsze? Oczywiście, że zbroja: najstarsze, jak pamiętam, przedstawienie płatów. A co jest tym naszym sednem? 

za Corpus…, t. II (Katalog) s. 101, t. II (Tafelteil) 41/272, Abb. 256.

To właśnie - znalezisko z Rugii. Datowane nie później, niż na XII w. Interpretowane przez publikującego je archeologa jako Reste eines eisernen Brustpanzers: Hans-Dieter Berlekamp, Die Funde aus den Grabungen von Arkona auf Rügen in den Jahren 1969-1971, ZfA 8 1974, s. 211-254. Tej jego hipotezy nikt jeszcze nie obalił, a poza naturalnym i ludzkim zdziwieniem, że przecie: 

co?! Jak!? Płaty takie wczesne, i to nie w Nadrenii, nie w żadnym Mediolanie - ale tak pod Arkoną, w Putgarten (Pod Gardem), gdzieś na podwórku u Słowian?!! No panie, tak być tak nie może!... 


...nie ma specjalnie jakichś mocnych argumentów przeciwko hipotezie niemieckiego badacza. Jest tylko ten naturalny sceptycyzm, który każe nie ufać interpretacji tak słabo zachowanych szczątków. No, ale przecież widzimy tu i blachę i nity, trzymające to wszystko zusammen do kupy. Troszeczkę wyobraźni, i mamy tekstylne pokrycie, odtworzą nam się płytki i główki nitów na wierzchu błysną w pełnym słońcu!

Hans-Dieter Berlekamp napisał o tym Brustpanzer, jednak moją interpretacją jego interpretacji będą raczej te płaty, niźli kirys kryty. Na kirys to blachy tu nie ma, a dla XII wieku na Rugii - i tak całkiem nieźle...

Oczywiście o tym, przez czyich rzemieślników zostało to wykonane i kto to właściwie miał nosić - nie dowiemy się nigdy. Znaleziono w wykopie VIII, w obrębie wałów. Artykułu przy sobie nie mam, kontekstu dokładniejszego tutaj nie przytoczę. Czy jednak taka etniczna interpretacja w ogóle ma sens? Obojętnie, czy zdarta z grzbietu (?) atakującego Duńczyka, czy też rańskiego obrońcy - rzecz wzięła się z walk o Arkonę. Tam była kiedyś widoczna, tam też ktoś jej używał. Nie później, jak w dwunastym wieku. I to jest dziś właśnie to sedno... 

------------------------------------------------------------------------------------
Literatura okołotematyczna:
1) Claude Blair, European armour: circa 1066 1700, Batsford 1972.
2) David C. Nicolle, Medieval Warfare Source Book, vol. 1 Warfare in Western Christendom, vol. 2 Christian Europe and Its Neighbors, London 1998; idem, Arms and Armour of the Crusading Era 1050-1350, Kraus International 1998.
3) Witold Hensel, Słowiańszczyzna wczesnośredniowieczna. Zarys kultury materialnej, Warszawa 1987 - traktował to raczej jako fragment lamelki, bądź zbroi łuskowej.


1 komentarz:

  1. Dzień dobry,

    proszę o kontakt prywatny drogą e-mailową. Chodzi o rodzinę z Podkamienia:)

    Pozdrawiam
    Bartek Świętojański

    OdpowiedzUsuń