O tym jak u nas wyglądał trening w dawnych czasach - pisałem już jakiś czas temu. Dosyć zresztą długi. A temat przecież sam w sobie - godzien odświeżenia. Przynajmniej z kilku powodów!
Po pierwsze, od 2011 roku wiele się zmieniło. Chociażby to, żem powrócił w swoje rodzinne strony z emigracji wewnętrznej. Zdobyte tam doświadczenie wielce się przydało. Znalazłem pracę w zawodzie, taką jaką chciałem. A najważniejsze - gdzie chciałem! Z grodu Andrzeja Nadolskiego wróciłem zatem z tarczą, tudzież ze swym mieczem. I prosto na treningi!...
A tutaj zmieniło się wszystko. Zacznijmy najsampierw od miejsca:
obecnie trenujemy na sali liceum ALA przy ul. Robotniczej 36/38, w środy i czwartki od 18:00 do 20:00.
My, czyli kto? Jak widać na załączonym obrazku, trening jest otwarty dla wszystkich. Nie tylko dla PGD i naszych kandydatów, ćwiczących na sali wcześniaków z zaprzyjaźnionych drużyn, rycerzy, rekonstruktorów, czy Rzymian życiem znudzonych.
Poćwiczyć może tu każdy, kto chciałby popracować nad swoją kondycją i technikami walki rozmaitą bronią. Bez broni zresztą też można. Trening jest bardzo wszechstronny i każdy coś znajdzie dla siebie...
No, ale po kolei!
Na sam początek - rozgrzewka.
Nie ma już dawnej playlisty, teraz codziennie inaczej. Obowiązkowa przebieżka, rozciąganie i rozgrzewanie stawów zależnie od humoru naszego prowadzącego, bywa mniej lub bardziej urozmaicane elementami siłówki. Wiadomo, brzuszki, przysiady, pompeczki w wielu odsłonach, żabki i tym podobne foczki na drabinkach. Nie ma jednego schematu, za to jest stały rezultat: spoć się i zmachaj porządnie. I wtedy już będziesz gotowy, żeby poćwiczyć techniki.
Te także są bardzo różne, na wszystkie rodzaje broni - tudzież i zapaśnicze. I zapomnijcie o mechanicznym powtarzaniu ciosów podstawowych w pozycji szermierczej! Tutaj klasyczne formy walki mieczem, co mnie ich jeszcze uczył na treningach Olaf, są tylko punktem wyjścia do kontrataku lub chwytu. Ewentualnie do rzutu...
Nie będę się nad tym rozwodził: tu decyduje instruktor sztuk walki i samoobrony. Znaczy nasz knuras - Chwalibóg. Ma Ci on dzisiaj za sobą lata machania toporem, kurs kaskaderski i trening walki długim mieczem, tudzież sukcesywne zwiększanie masy regularnie łączone ze skracaniem trzonka. I jakie to robi wrażenie? Cóż, kiedyś na własnej skórze sami się przekonacie...
Daleko już odeszliśmy od pradawnego zwyczaju walki żelazem w hełmach i na gołe klaty. Względnie w samych koszulkach, no i w portkach z paskami. Dziś mamy sprzęt treningowy we wszelkich możliwych rodzajach: włócznie, miecze i noże (z drewna a nawet gumowe!)...
...maczugi i maski szermiercze. Plus ochraniacze z ZOMO, względnie z US army. Słowem - na eleganckości!
Są oczywiście i tarcze, do tego dochodzi wygoda: kije i mniej cenne rzeczy trzymamy w worze na miejscu. Świetnym urozmaiceniem treningu są (prócz rycerzy!) oponki:
To bardzo dobra metoda, żeby poćwiczyć siłę, precyzję i szybkość ciosu. Prawie jak walka z przeciwnikiem, tylko że nikt się nie broni. I nie atakuje...
Te ostatnie czynności lepiej ćwiczyć w grupie, najlepiej zresztą podobnych sobie osobników...
Dlatego też pewnego pięknego dnia - a był to siódmy dzień marca - wybraliśmy się na zorganizowany przez Drużynę Grodu Horodna trening w Dzikowcu!
Prócz organizatorów przybyli tam wojowie z Drużyny Najemnej Rujewit, Wiciędzów Jarowita oraz Drużyny Wczesnośredniowiecznej Wytędze. Gościliśmy w miejscowej stadninie - i u Lubomira, a piwa i wina nie brakło.
Łącznie, o ile pamiętam, jakieś 23 miecze. Tudzież topory. I włócznie...
...szabelka zaś się złamała. Nie ma to jak porządnie się ponapierdalać! Był atak w kolumnie i klinem, zwijanie i oskrzydlanie linii, zabieganie od tyłu, piątki na moście i kręgi. Mieliśmy cały dzień na ćwiczenie fajnej walki w szykach...
...tudzież bieganie po błocie w historycznych butach.
Na Nowej Rudzie się przyda, bo koni chwilowo nie mamy...
Jeżeli ktoś miałby ochotę - zapraszam na nasze treningi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz