czwartek, 28 sierpnia 2014

Rok 2014 rokiem przełomu, czyli Nowa Ruda...

Jako, że dla mnie ten sezon właściwie (?) się skończył - mogę go zacząć wspominać. Pomimo, że jego główną częścią była w tym roku obrona, jest o czym tutaj napisać. I nie, nie będę tu po raz kolejny wysławiał - nawiasem mówiąc całkiem zasłużenie! - Wilczego Tropu. 

Knurasy na Wilczym: Asmund, Mojmir, Dagr i Chwalibóg. Fot. Katarzyna Miłka Rużyczka

Rok 2014 jest rokiem przełomowym z kilku ważnych względów. 

Po pierwsze skończyłem wreszcie pisać i obroniłem moją pracę doktorską o wojskowości Słowian Połabskich od końca VIII do drugiej połowy XII wieku

To dzisiaj prawdziwe monstrum, 587 stron, w tym 11 tabel i 72 ilustracje. Przy jej pisaniu wykorzystałem, oprócz pięciu głównych, dokładnie 132 źródła pomocnicze. I chodzi o źródła pisane, bo archeologicznych - czy raczej literatury z tej dziedziny wiedzy - jest jeszcze o wiele więcej. I nawet jej nie ma co liczyć! 

W tej chwili liczę już raczej na wydanie pracy i biorę porządny oddech przed zakasaniem rękawów i zabraniem się do poważnej roboty nad jej publikacją. O której w swoim czasie. I to jest na pewno jedno.

Po obronie. I nie, to co tu trzymam to nie jest moja praca :)

Po drugie czas też zauważyć, że zaraz - to znaczy we wrześniu! - minie 10 lat odkąd przyszedłem na pierwszy trening PGD. To było jeszcze w Pałacyku, z Juggerem, Olafem, Imd i Thjodmarem...
Naprawdę okrągła rocznica i wiele się w tym czasie zmieniło. Zobaczcie zresztą sami, jak się to wszystko przedstawia na fotce z mojej pierwszej imprezy. Oto i nieistniejący już gród na wrocławskich Partynicach w 2005 r.:

Fradmar, Asmund, Sigurd i Hogger, Partynice 2005

Tak, dużo się pozmieniało od tamtego czasu! 10 lat w PGD...
Co jednak najważniejsze - nie tylko zresztą dla mnie, ale dla całej Drużyny - to fakt, że w tym roku po raz pierwszy zorganizowaliśmy naszą własną imprezę.

To była Nowa Ruda, 23-25 V 2014 r.!


Mocnym punktem jest świetna lokalizacja, dosyć daleko od miasta, pośród pagórków i lasów.


Nie jest to jednak zupełne odludzie, a dzięki infrastrukturze pobliskiego sanktuarium (dwie wiaty, ławy i stoły, kibelek i umywalnia, ciekawym urozmaiceniem jest też...


...położona nieopodal wieża widokowa) teren nadaje się dobrze tak do organizacji pokazu i festynu, jak i imprezy zamkniętej. I nasza jest właśnie taka, a regulamin wymaga od uczestników więcej pod względem historyczności stroju i uzbrojenia, a także dyscypliny, niż jest to zazwyczaj przyjęte na zwykłym festiwalu.


Stałymi punktami programu są - i zostaną - manewry drużyn w lesie...


...bitwy z użyciem łuków, włóczni i oszczepów...


...a także turnieje bojowe: indywidualny, piątek...


 ...i łuczniczy.


Kolejnym elementem programu, którego będziemy się trzymać są też wykłady i referaty. W tym roku miałem okazję mówić o roli włóczni w życiu codziennym Słowian Połabskich, a że wśród naszych gości można znaleźć bardzo wielu świetnie znających się na rzeczy - w tym historyków i archeologów - dyskusja była długa i pasjonująca!


Na przyszły rok też coś przygotuję, a jeśli ktoś byłby chętny wygłosić referat lub coś zaprezentować - choćby i swoje stare wystąpienie z jakiejś konferencji lub ciekawą technikę rzemieślniczą - to będzie miał świetną okazję! Przyjemne łączymy z pożytecznym, choć również przyjemnym, więc część naukowa i pogłębianie wiedzy to dla nas rzecz bardzo ważna. Jeżeli ktoś z naszych drużynników lub gości będzie miał pomysł i chęci, na przyszłość można też zorganizować krótkie warsztaty rzemiosła.


Na pierwszej edycji imprezy zjawili się ludzie z całej Polski, od Podkarpacia i Podlasia począwszy, na Łodzi mojej skończywszy. Oprócz walczących zapraszamy również rzemieślników: co prawda nie można tutaj liczyć na turystów i sprzedaż drewnianych mieczyków, ale konkretny historyczny sprzęt i dobre surowce z pewnością znajdą nabywców...


Łącznie bawiło u nas ok. 60 osób, a że sama impreza ma duży potencjał i miejsca nie brakuje - podczas następnych edycji spokojnie możemy przyjąć nawet dwa razy więcej. Zaproszeni są wszyscy, którzy chcieliby i są w stanie razem z nami stworzyć coś więcej niż grill w historycznych klimatach i standardowy festiwal.


Oprócz sprawdzonych przyjaciół, którzy przybyli do nas z dalekich nieraz stron, szczególnie mile widziane są drużyny z obszaru Dolnego Śląska. Jest blisko, dojechać łatwo, a zawsze świetna okazja by spotkać się i lepiej poznać, nawiązać jakąś współpracę i bardziej zintegrować środowisko dolnośląskich odtwórców. Bo to jest impreza PGD, a na niej wieczorem...


...jest uczta, na której aż do rana piwa ni żarcia nikomu zbraknie! Jak bywa u nas na uczcie? - to opowiedzieć się nie da. To trzeba już przeżyć samemu...

---------------------------------------------------------------------------------------------------
Część fotografii pochodzi od zaprzyjaźnionych drużyn, które były z nami w Nowej Rudzie