niedziela, 26 grudnia 2021

Buty z Lenzen

Wynurzmy na moment głowę z nicości i odrętwienia, niech coś przez chwilę się dzieje. Odkopmy zaległe tematy, te przeterminowane. Oto i paszport reko, cały - od stóp do głów. 

Fot. Reco Craft.

Dziś będzie o trzewikach odnalezionych w Lenzen, tj. strategicznie położonym w pobliżu Łaby i znanym nam już z postów o tarczy pogranicznym grodzie plemienia Linian, Łączynie.

Łączyn (Lenzen) i Lenzen-Burgberg, gdzie znaleziono słynną tarczę - pograniczne twierdze nad Łabą, na podstawie: Paweł Babij, Wojskowość Słowian Połabskich, t. 2, s. 236-241, rys. 99-101.

Pochwalę się nieskromnie, że dysponuję w tej chwili trzema parami obuwia wzorowanego na znaleziskach z Połabia. Pierwsza to uszyte przeze mnie z koziej skóry pantofle z Groß Raden (X w.)...

Cieniutka kozia skórka, z jakiej historycznie wykonywano dużą część obuwia.

...z których jestem umiarkowanie zadowolony. Może i nie są tak piękne jak stara enerdowska rekonstrukcja...

Pantofle z Gross Raden wg Ewalda Schuldta, Handwerk und Gewerbe des 8. Bis 12. Jahrhunderts in Mecklenburg, Schwerin 1980, s. 73.
...może i już na pierwszy rzut oka daje się zauważyć wszelkie niedostatki warsztatowe, krzywe szycie, brzydotę, ale - co najważniejsze! - jakoś tam one działają. 

Działają bardziej jak dodatkowa skarpeta zrobiona cieniutkiej skóry, a nie jak twarde obuwie. Z tego powodu nadają się głównie do chodzenia po trawie i piachu, i nie polecałbym ich do lasu i na kamienie,  broń Świętowicie na asfalt, czy też tym bardziej na zimę. Może nie najtaniej, ale jako tako, tak na 30% - chciałoby się powiedzieć. Świadom średniego poziomu swych szewskich umiejętności postanowiłem głębiej sięgnąć do kieszeni i obstalować sobie coś u rzeieślnika. 

Druga połabska para to rekonstrukcja trzewików z Łączyna (Lenzen, X - 1. poł. XI w.), zamówiona w Kramie Wilka

Jak widać lepiej pasują na "cywilne" skarpetki...

Są to proste trzewiki sięgające pod kostkę, sznurowane z przodu. Podeszwa jest, niezgodnie ze znaleziskiem, twarda i podbita gwoździami. Pięta zaokrąglona, z naszytym od wewnątrz zapiętkiem. Problemem są ich wymiary, które niestety zdjąłem na bosaka zapominając o tym, że przecież będę je nosił na grubej wełnianej skarpecie. Z tego powodu musiałem potem te buty długo rozbijać na mokro, a że skóra solidna, to nawet dziś, po dwóch latach, nadal są nieco przyciasne. Nie jest to zatem wersja w pełni udana i nawet dzidą laserową nic tutaj zdziałać nie idzie...

Dni Fantastyki, Leśnica 2021

Postanowiłem więc zamówić drugą wersję, tym razem u Adka z Reko Craft. Materiał źródłowy z początku był nader skromny...

Trzewik z Łączyna, za: Felix Biermann, Norbert Goßler, Handel und Handwerk in der früh- und hochmittelalterlichen Westprignitz, Wiesbaden 2013, s. 221, Abb. 1, przerys Paweł Babij.

...jednak w międzyczasie udało mi się dotrzeć do publikacji źródłowej Heike Kennecke, Burg Lenzen. Eine Frühgeschichtliche Befestigung am westlichen Rand der slawischen Welt, Rahden 2015. Jak się okazuje, na terenie grodziska znaleziono więcej ciekawych i nieźle zachowanych pozostałości obuwia...

Za Heike Kennecke, Burg Lenzen..., s. 97.

...w tym również noszących ślady napraw i łatania podeszew, jak też ich różnych części. Na rysunku powyżej widać np. lamówki, die Randversäuberungen - zawsze warto poznać nowe niemieckie słówko.

Za Heike Kennecke, Burg Lenzen..., s. 99.

Widać tu część przyszwy i podeszwę buta, półprodukty i odpady (ścinki), a także drobniejsze części - łatki, nakładki i uszczelki. Gdzie nasze znalezisko? Ano, trochę niżej:

Za Heike Kennecke, Burg Lenzen..., s. 100.

Co ciekawe, po dokładniejszym spojrzeniu na jednoczęściową przyszwę można zauważyć, że nacięcia na sznurowadła biegną przez cały obwód cholewki:

jw., powiększ i zobacz!

Z tego względu zdecydowaliśmy się na długie sznurowadła wychodzące od pięty:

Fot. Reco Craft.

Można zobaczyć tu również charakterystyczną podeszwę z wysokim trójkątnym zapiętkiem, która, przyznam bez bicia, jest głównie naszą interpretacją luki i strzępów widocznych na rysunku znaleziska w miejscu gdzie powinna być pięta. Równie dobrze - a może nawet lepiej? - dałoby się postawić na zwyczajną podeszwę zaokrągloną na pięcie, jak np. w znaleziskach ze s. 97 i 99. Być może zdecyduję się na taki wariant w którymś z kolejnych sezonów?

jw.

Ostatecznie, pomimo wszelkich trudności i niejasności wynikających ze stanu zachowania oryginału, efekt końcowy prezentuje się świetnie. Trzewiki są bardzo wygodne i dobrze się w nich chodzi...

Wilczy Trop 2021, Lubnów.

...zarówno latem...

Przemarsz, Złoty Stok 2021.

...jak zimą!

poniedziałek, 1 listopada 2021

Pamięci Drużynników

Po niezwykle intensywnym sezonie wypadałoby wreszcie ruszyć bloga do przodu, pochwalic się tym i owym, napisać trochę o reko. Niestety, nie tym razem. Po pierwsze dlatego, że przynajmniej chwilowo blogas nabierze bardziej osobistego charakteru i jeśli będę tu pisał, to w luźnym związku z tematem. Po drugie, pierwszy listopada jest dobrym czasem by usiąść i chwilę pomyśleć o zmarłych. Niestety, ostatnio jest o kim. Nie jest mi łatwo dziś pisać, dlatego krótko i zwięźle:

To już 2 lata bez Bronka...


...i ponad miesiąc bez Dagra.



Cześć ich pamięci!





niedziela, 21 lutego 2021

Paszport reko, historia hoevdinga Asmunda i jego gacie z Hedeby...

Krążące tu i ówdzie pogłoski o śmierci tego bloga są nieco przesadzone. 


Blog, jak i jego autor, żyją i mają się dobrze. Poprzedni pandemiczny sezon, czy raczej jego ogryzek, sprzyjały teoretycznej refleksji i wewnątrzdrużynowym dyskusjom o wszystkim i o niczym. Był to też dobry czas aby zebrać narzędzia i uruchomić u Fradmara kuźnię, której na pewno poświęce niejeden z przyszłych tekstów. 


Innym, prawie już zakończonym zajęciem, było pisanie drugiego tomu Wojskowości Słowian Połabskich. Mam to na szczęście za sobą, w tej chwili główny ciężar prac spoczywa już na barkach wydawnictwa, gdzie trwa łamanie tekstu. Po nim ostatni przegląd, korekta autorska i druk! Jak wszystko dobrze pójdzie, książka ukaże się w ciągu najbliższego miesiąca i będzie dostępna w sprzedaży. Wypatrujcie jej na stronie wydawnictwa Chronicon!


Przejdźmy jednak do rzeczy. Wszyscy tu, jako czytelnicy tego bloga, zdajemy sobie sprawę, że również moje początki były niezwykle mroczne, a i obecny stan posiadanego stroju i uzbrojenia odbiega jeszcze daleko od jakże szczytnych ambicji. Ciekawą ideą omawianą przez nas na ostatnim Thingu był tzw. paszport reko, czyli zgromadzenie przez każdego Drużynnika podstawowych informacji na temat posiadanego sprzętu. To doskonała okazja, by zrewidować nie tylko zawartość szaf i skrzyń, lecz również przyjrzeć się odtwarzanej przez siebie postaci.

Strój letni, codzienny

Nasza Drużyna ma charakter typowo militarny i w założeniu zrzesza wojów plądrujących bałtyckie wybrzeża pod wodzą Jarla Fradmara. W związku z tym wolno u nas odtwarzać Skandynawów i Słowian Zachodnich, oczywiście z krajów posiadających dostęp do morza. Ramy czasowe to IX-XI wiek, a symboliczną górną granicą chronologiczną jest 1066 r. - z jednej strony data bitwy pod Hastings, z drugiej zniszczenia Hedeby przez wojska obodrzyckie. 

Strój odświętny, ciepły

Jak ma się do tego postać odtwarzana przeze mnie? Zacznijmy od imienia Asmund. To ewidentna pamiątka po tym etapie w życiu PGD, gdy rządził jeszcze Jalk i wolno było odtwarzać tylko Skandynawów. Ponieważ zawsze ciągnęło mnie w stronę Słowiańszczyzny nadbałtyckiej, postanowiłem obejść nakaz wcielając się w skandynawskiego handlarza zamieszkałego w tych stronach. Najpierw było Pomorze, z czasem i w związku z dalszymi studiami postanowiłem przerzucić się na Połabie. Jak to pogodzić z imieniem nordyckiego łucznika, zaczerpniętym pierwotnie z relacji Snorriego Sturlusona o oblężeniu Konungahelli przez wojska Racibora?

Bojówka, razem z Ingvarem

Mój Asmund był otóż skandynawskim kupcem zamieszkującym jedną z połabskich osad potowych lub grodów mających w pobliżu przystań. Mógł to być Ralswiek lub Menzlin, Mechlin, Stara Lubeka albo Starogard Wagryjski. Jak było dokładnie - nie wiemy. Będąc człowiekiem interesu znajdował się zresztą w nieustannej podróży pomiędzy nadbałtyckimi portami. Jako, że handel i piractwo były w jego epoce raczej dwiema stronami tej samej monety, niźli odrębnymi profesjami, nasz bohater stopniowo przeszedł na tą ciekawszą i niewątpliwie ciemniejszą - został wojownikiem. Przełomem było zaciągnięcie się do sławnej Drużyny Pancernych Knurów dowodzonej przez Jalka, a później Jarla Fradmara, gdzie z prostego łucznika awansował po latach najpierw na drużynnika, później zaś na Hoevdinga. 

Panser Galter Drott, 2020 r.

Taki jest zarys historii odtwarzanej przeze mnie postaci, w związku z czym chciałbym w przyszłości zrobić sobie dwa zestawy ciuchów - na, i o ile jest to możliwe! - oraz uzbrojenia: jeden na wiek X, a drugi na drugą połowę XI. stulecia. Póki co, zostańmy przy ubiorze. O ile dla Skandynawii istnieje stosunkowo nienajgorsza baza znalezisk różnych elementów stroju, o tyle dla ubioru Słowian Zachodnich źródła są bardzo skromne, znajdowane bywają zaledwie jakieś nędzne ścinki, a głównym źródłem pozostaje ikonografia. Z tego powodu warto sięgać po materiał porównawczy z krajów ościennych, do czego w przypadku Połabia świetnie nadają się znaleziska z pobliskiego Hedeby. Zacznijmy zatem od dołu:

Porcięta ilustracyjne

Alternatywą dla portek, o których już zresztą pisałem, są gacie i nogawice. Przyjrzyjmy się znaleziskom z Haithabu. A oto i gatki wystawione w miejscowym muzeum:

Źródło: pinterest

...jak i uzupełniające je nogawiczki:

Źródło: pinterest

To bardzo ciekawy i praktyczny zestaw, który można interpretować dwojako: jako parę mocno wystających spod tuniki i dobrze widocznych na zewnątrz bryczesów/szarawarów albo raczej element bielizny, to jest... zwykłe gacie. W tym miejscu wybrałem drugą z powyższych opcji, zgodnie z połabską ikonografią przedstawiającą postacie w przeważnie długich tunikach sięgających kolan.

Jeżeli nie wiesz co to, to nie wiem co tutaj robisz :)

Postanowiłem uszyć dwie wersje, zimową...


...i letnią, obie oczywiście z niebarwionej wełny. 


Jak widać, gacie są proste, na końcach nogawek i w pasie posiadają ściągacze zrobione ze zwykłego sznurka i generalnie nie ma się nad czym rozwodzić. Koresponduje to dobrze z muzealną rekonstrukcją, co było też moim celem:

Źródło: pinterest

Niestety, tak prosty wykrój ma i swoje wady. Zbyt niski stan sprawia, że gatki po pierwsze uwierają w miejscu, w którym nie trzeba, po drugie zaś jest w nich zimno i wieczorami ciągnie chłodem po krzyżu. Wykazały to wszystko moje testy praktyczne:


Z tych powodów jedynym słusznym rozwiązaniem będzie pójście za Michaiłem Starikowem i doszycie na górze pasa materiału, który podwyzszy stan gatek:

Źródło: Old Craft, Mikhail Starikov

Tak wyglądają (prawie) gotowe:


Co jeszcze? Ano, szlufki! By można je było nosić razem z nogawicami, zamocowanymi do pasa gacnego za pomocą podwiązek:

Nogawiczki noszone na podwiązkach w ikonografii wg Agnieszki Samsonowiczowej, Ze studiów nad odzieżą ludności zamieszkującej ziemie polskie we wczesnym średniowieczu, Prace i materiały Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi 24, 1977, s. 24, ryc. 8. 

Choćby z tego powodu warto, by nogawki gaci nie były zbyt obszerne i nie sięgały zbyt nisko. Pozostałość nogawiczki odnalezioną z Hedeby badacze interpretują zresztą jako sięgającą dość mocno ponad kolano:

Kurt Schietzel, Spurensuche Haithabu: archäologische Spurensuche in der frühmittelalterlichen Ansiedlung Haithabu, Neumünster 2014, s. 191.

Przejdźmy do samej nogawicy, wykonanej z ciemnej wełny. Jak widać, zachował się nawet kawałek skórzanej podwiązki.

Źródło: projectbrodaxe

Można też zauważyć, że górna krawędź miała dwa skosy i była obszyta na okrętkę kontrastową nicią...

Źródło: pinterest

...a całość składała się z dwóch części:

Źródło: projectbrodaxe

Bez zbędnych ceregieli - postarałem się dobrać najodpowiedniejszą tkaninę, pierwsza wersja była taka...


...a po drobnych poprawkach całość wygląda tak:


Ogółem nie znoszę szyć ciuchów, ale parę piwek, kaw i energetyków podczas wieczornych posiedzeń u Fradmara umilanych słuchaniem KAT-a - i jakoś przez to przebrnąłem. Jako ostatnie doszywamy szlufki i teraz już nic, tylko śmigać!


Na koniec wrzucę gacie uszyte przez Donara. Co prawda nie posiadają szlufek, więc i pod nogawiczki z podwiązkami niezbyt się nadają, są za to z pewnością ładniejsze: