niedziela, 21 lutego 2021

Paszport reko, historia hoevdinga Asmunda i jego gacie z Hedeby...

Krążące tu i ówdzie pogłoski o śmierci tego bloga są nieco przesadzone. 


Blog, jak i jego autor, żyją i mają się dobrze. Poprzedni pandemiczny sezon, czy raczej jego ogryzek, sprzyjały teoretycznej refleksji i wewnątrzdrużynowym dyskusjom o wszystkim i o niczym. Był to też dobry czas aby zebrać narzędzia i uruchomić u Fradmara kuźnię, której na pewno poświęce niejeden z przyszłych tekstów. 


Innym, prawie już zakończonym zajęciem, było pisanie drugiego tomu Wojskowości Słowian Połabskich. Mam to na szczęście za sobą, w tej chwili główny ciężar prac spoczywa już na barkach wydawnictwa, gdzie trwa łamanie tekstu. Po nim ostatni przegląd, korekta autorska i druk! Jak wszystko dobrze pójdzie, książka ukaże się w ciągu najbliższego miesiąca i będzie dostępna w sprzedaży. Wypatrujcie jej na stronie wydawnictwa Chronicon!


Przejdźmy jednak do rzeczy. Wszyscy tu, jako czytelnicy tego bloga, zdajemy sobie sprawę, że również moje początki były niezwykle mroczne, a i obecny stan posiadanego stroju i uzbrojenia odbiega jeszcze daleko od jakże szczytnych ambicji. Ciekawą ideą omawianą przez nas na ostatnim Thingu był tzw. paszport reko, czyli zgromadzenie przez każdego Drużynnika podstawowych informacji na temat posiadanego sprzętu. To doskonała okazja, by zrewidować nie tylko zawartość szaf i skrzyń, lecz również przyjrzeć się odtwarzanej przez siebie postaci.

Strój letni, codzienny

Nasza Drużyna ma charakter typowo militarny i w założeniu zrzesza wojów plądrujących bałtyckie wybrzeża pod wodzą Jarla Fradmara. W związku z tym wolno u nas odtwarzać Skandynawów i Słowian Zachodnich, oczywiście z krajów posiadających dostęp do morza. Ramy czasowe to IX-XI wiek, a symboliczną górną granicą chronologiczną jest 1066 r. - z jednej strony data bitwy pod Hastings, z drugiej zniszczenia Hedeby przez wojska obodrzyckie. 

Strój odświętny, ciepły

Jak ma się do tego postać odtwarzana przeze mnie? Zacznijmy od imienia Asmund. To ewidentna pamiątka po tym etapie w życiu PGD, gdy rządził jeszcze Jalk i wolno było odtwarzać tylko Skandynawów. Ponieważ zawsze ciągnęło mnie w stronę Słowiańszczyzny nadbałtyckiej, postanowiłem obejść nakaz wcielając się w skandynawskiego handlarza zamieszkałego w tych stronach. Najpierw było Pomorze, z czasem i w związku z dalszymi studiami postanowiłem przerzucić się na Połabie. Jak to pogodzić z imieniem nordyckiego łucznika, zaczerpniętym pierwotnie z relacji Snorriego Sturlusona o oblężeniu Konungahelli przez wojska Racibora?

Bojówka, razem z Ingvarem

Mój Asmund był otóż skandynawskim kupcem zamieszkującym jedną z połabskich osad potowych lub grodów mających w pobliżu przystań. Mógł to być Ralswiek lub Menzlin, Mechlin, Stara Lubeka albo Starogard Wagryjski. Jak było dokładnie - nie wiemy. Będąc człowiekiem interesu znajdował się zresztą w nieustannej podróży pomiędzy nadbałtyckimi portami. Jako, że handel i piractwo były w jego epoce raczej dwiema stronami tej samej monety, niźli odrębnymi profesjami, nasz bohater stopniowo przeszedł na tą ciekawszą i niewątpliwie ciemniejszą - został wojownikiem. Przełomem było zaciągnięcie się do sławnej Drużyny Pancernych Knurów dowodzonej przez Jalka, a później Jarla Fradmara, gdzie z prostego łucznika awansował po latach najpierw na drużynnika, później zaś na Hoevdinga. 

Panser Galter Drott, 2020 r.

Taki jest zarys historii odtwarzanej przeze mnie postaci, w związku z czym chciałbym w przyszłości zrobić sobie dwa zestawy ciuchów - na, i o ile jest to możliwe! - oraz uzbrojenia: jeden na wiek X, a drugi na drugą połowę XI. stulecia. Póki co, zostańmy przy ubiorze. O ile dla Skandynawii istnieje stosunkowo nienajgorsza baza znalezisk różnych elementów stroju, o tyle dla ubioru Słowian Zachodnich źródła są bardzo skromne, znajdowane bywają zaledwie jakieś nędzne ścinki, a głównym źródłem pozostaje ikonografia. Z tego powodu warto sięgać po materiał porównawczy z krajów ościennych, do czego w przypadku Połabia świetnie nadają się znaleziska z pobliskiego Hedeby. Zacznijmy zatem od dołu:

Porcięta ilustracyjne

Alternatywą dla portek, o których już zresztą pisałem, są gacie i nogawice. Przyjrzyjmy się znaleziskom z Haithabu. A oto i gatki wystawione w miejscowym muzeum:

Źródło: pinterest

...jak i uzupełniające je nogawiczki:

Źródło: pinterest

To bardzo ciekawy i praktyczny zestaw, który można interpretować dwojako: jako parę mocno wystających spod tuniki i dobrze widocznych na zewnątrz bryczesów/szarawarów albo raczej element bielizny, to jest... zwykłe gacie. W tym miejscu wybrałem drugą z powyższych opcji, zgodnie z połabską ikonografią przedstawiającą postacie w przeważnie długich tunikach sięgających kolan.

Jeżeli nie wiesz co to, to nie wiem co tutaj robisz :)

Postanowiłem uszyć dwie wersje, zimową...


...i letnią, obie oczywiście z niebarwionej wełny. 


Jak widać, gacie są proste, na końcach nogawek i w pasie posiadają ściągacze zrobione ze zwykłego sznurka i generalnie nie ma się nad czym rozwodzić. Koresponduje to dobrze z muzealną rekonstrukcją, co było też moim celem:

Źródło: pinterest

Niestety, tak prosty wykrój ma i swoje wady. Zbyt niski stan sprawia, że gatki po pierwsze uwierają w miejscu, w którym nie trzeba, po drugie zaś jest w nich zimno i wieczorami ciągnie chłodem po krzyżu. Wykazały to wszystko moje testy praktyczne:


Z tych powodów jedynym słusznym rozwiązaniem będzie pójście za Michaiłem Starikowem i doszycie na górze pasa materiału, który podwyzszy stan gatek:

Źródło: Old Craft, Mikhail Starikov

Tak wyglądają (prawie) gotowe:


Co jeszcze? Ano, szlufki! By można je było nosić razem z nogawicami, zamocowanymi do pasa gacnego za pomocą podwiązek:

Nogawiczki noszone na podwiązkach w ikonografii wg Agnieszki Samsonowiczowej, Ze studiów nad odzieżą ludności zamieszkującej ziemie polskie we wczesnym średniowieczu, Prace i materiały Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi 24, 1977, s. 24, ryc. 8. 

Choćby z tego powodu warto, by nogawki gaci nie były zbyt obszerne i nie sięgały zbyt nisko. Pozostałość nogawiczki odnalezioną z Hedeby badacze interpretują zresztą jako sięgającą dość mocno ponad kolano:

Kurt Schietzel, Spurensuche Haithabu: archäologische Spurensuche in der frühmittelalterlichen Ansiedlung Haithabu, Neumünster 2014, s. 191.

Przejdźmy do samej nogawicy, wykonanej z ciemnej wełny. Jak widać, zachował się nawet kawałek skórzanej podwiązki.

Źródło: projectbrodaxe

Można też zauważyć, że górna krawędź miała dwa skosy i była obszyta na okrętkę kontrastową nicią...

Źródło: pinterest

...a całość składała się z dwóch części:

Źródło: projectbrodaxe

Bez zbędnych ceregieli - postarałem się dobrać najodpowiedniejszą tkaninę, pierwsza wersja była taka...


...a po drobnych poprawkach całość wygląda tak:


Ogółem nie znoszę szyć ciuchów, ale parę piwek, kaw i energetyków podczas wieczornych posiedzeń u Fradmara umilanych słuchaniem KAT-a - i jakoś przez to przebrnąłem. Jako ostatnie doszywamy szlufki i teraz już nic, tylko śmigać!


Na koniec wrzucę gacie uszyte przez Donara. Co prawda nie posiadają szlufek, więc i pod nogawiczki z podwiązkami niezbyt się nadają, są za to z pewnością ładniejsze:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz