Co tu dużo ukrywać - ostatnio maski są w modzie! Nie wiem czy ta akurat uchroni mnie przed mandatem, bo raczej nie przed zarazą, ale przed chłodem na pewno: datowana na X stulecie filcowa maska z duńskiego emporium handlowego, wielkiego portu i wczesnego miasta Haithabu/Hedeby.
Ażeby niepotrzebnie nie przedłużać, zacytuję jej opis z fanpage'u drużynowego. Oto i
notka Donara:
Jesteśmy dziś zmuszeni nosić maski dla bezpieczeństwa naszego i innych. Takie mamy ciekawe czasy. We wczesnym średniowieczu też noszono maski.
Pierwszym przykładem niech będzie raczej dobrze znana, ale warta przypomnienia, filcowa maska z Hedeby. Warto tu zaznaczyć, że Hedeby w IX-XI w były emporium handlowym i miejscem gdzie mogły się przenikać rożne kultury ówczesnego świata.
|
źródło: wpis Donara |
Maska datowana jest na X w. i przedstawia pysk zwierzęcia (być może owcy, świni, byka albo jak ja wolę myśleć - niedźwiedzia). Inga Hagg twierdzi, że mogła być częścią kaptura, formą ocieplenia lub też mogłaby być noszona w walce. Neil Price podejrzewa, że służyła do rytualnych obrzędów, co łączy się z opisami Konstantyna VII z X w., który wspomina o rytualnych tańcach w skórach i maskach zwierząt. Do czego służyła naprawdę? Póki co nie wiadomo. Dziś, w dobie epidemii, świetnie nadała by się na reko festiwal, żeby nie dostać batów od straży grodowej. 🐗
Drugi przykład to maska z Opola datowana na XI w. i wykonana z drewna sosnowego. Teza o jej zastosowaniu rytualnym jest dużo bardziej prawdopodobna niż maski z Hedeby. Po pierwsze została odnaleziona z wraz z podłużnym przedmiotem zakończonym głową kozy. Po drugie podobne maski były używane w obrzędach dziadów jeszcze długo po wczesnym średniowieczu.
|
Znaleziska z Hedeby wg Neil'a Price'a |
Po trzecie, Kosmas w swojej kronice Czechów pisze:
"Także pogrzeby, które odbywały się w lasach i na polach, i korowody, które odprawiali podług pogańskiego zwyczaju, na dwóch i trzech rozstajnych drogach, jakby dla spokoju dusz. Także i bezbożne gry, które wyprawiali nad swoimi zmarłymi, tańcząc z nałożonymi na twarz maskami i wywołując cienie umarłych".
Zainteresowanych rozważaniami na temat słowiańskich masek rytualnych odsyłam do artykułu Pawła Szczepanika pn. „Maski w kulturze pogańskich Słowian Zachodnich. Atrybut rytualno-obrzędowy, czy fetysz religijny?”.
Materiał szczęśliwie miałem pod ręką, a jest to pamiątka polskiego reko i zabytek sam w sobie, bo chodzi o filc wykonany ręcznie jakieś 10 lat temu przez Przema i Aśkę:
Dla uzyskania odpowiedniego koloru użyłem łupin cebuli: +10 do słowiańskości. Nie chciałbym tutaj rozstrzygać o etnicznej interpretacji tego znaleziska.
Zgodnie z ogólnym kontekstem należy dać pierwszeństwo postulowanemu w literaturze przedmiotu przypisaniu jej skandynawskim mieszkańcom duńskiego emporium handlowego, pełnego skądinąd przybyszów ze wszystkich stron świata, choć z drugiej i bliższej nam strony istnieją wskazane w poście Donara, a jednocześnie trudne do zignorowania, analogie z obszaru Słowiańszczyzny. Trudno też nie przypomnieć, że właśnie do Hedeby zostali w 808 r. przesiedleni przez króla duńskiego Godfreda kupcy ze zniszczonego najazdem tegoż władcy, a podlegającego książętom obodrzyckim emporium w Rericu nad Zatoką Wismarską.
No i - przecinek! - co z tego? Odpowiedź na to pytanie zostawiam Czytelnikowi...
|
replika maski obrzędowej z Opola za lucivo.pl |
Nie wdając się w próżne dywagacje o "narodowości" kawałka starego filcu bierzmy się zatem do dzieła. Odcinamy pasujący kawałek...
...i wrzucamy do gara!
Kolor po farbowaniu wyszedł całkiem niezły.
Teraz naszemu misiowi wycinamy uszka, tudzież inne otwory, i formujemy mu pysk. Misiowi? Ano właśnie:
Wygląda bardziej jak baran, ewentualnie - świnia. W to ostatnie chcę wierzyć jako pancerny knur, aczkolwiek...
...oceńcie to sobie sami. Pewnym odstępstwem od znaleziska, chociaż mym skromnym zdaniem usprawiedliwionym, są niezachowane w oryginale sznurki przytrzymujące maskę oraz...
...dookolne obszycie rozdwajającego się wzdłuż krawędzi filcu. W przeciwieństwie do zachowanych pozostałości zszyłem też ze sobą dolne krawędzie brody. W ten sposób konstrukcja jest sztywna i całość się nie rozłazi. Czy jest to poprawne wyjście? Nie wiem, ale na etapie przymiarek i dopasowywania wydało mi się logiczne, słuszne i konieczne. Bez tego raczej trudno byłoby ją utrzymać na twarzy. Może kiedyś przerobię?
Jak pokazuje rekonstrukcja zrobiona przez Mścidruga, świetnie się ją nosi razem z porządnym kapturem:
Oprócz możliwych zastosowań obrzędowych, mogła zapewne służyć wojownikom i rabusiom chcącym ukryć tożsamość i przerazić ofiary, tudzież żeglarzom czy też w ogóle wędrowcom dla ochrony przed mroźnym wiatrem. Poza tym wygląda ona...
|
Kozioł, powiadasz?... :) |
...zaprawdę mega kozacko!
PS
Jeśli chodzi o prace nad drugim tomem
Wojskowości Słowian Połabskich, to idą pełną parą. Jest to olbrzymi materiał do opracowania, a w tej chwili uzupełniam go o, od niedawna chyba dostępną w sprzedaży, najnowszą literaturę, którą swoją drogą polecam:
Fred Ruchhöft, Arkona - Glaube, Macht und Krieg im Ostseeraum, Schwerin 2018.
|
Foka studiuje topografię dna Bałtyku w pobliżu Arkony :) |
Powstają też już ilustracje, rysują się mapki. Jeszcze tylko poprawki stylistyczne, parę prac redakcyjnych, no i dobra okładka. Zapewniam, że jest na co czekać, a w ramach oczekiwania dobrze się będzie zapoznać - a może przypomnieć ją sobie? - z treścią tomu I. kto nie ma, najlepiej niech bierze bezpośrednio
ze strony wydawnictwa Chronicon. Premierę planuję na Wolin...
PPS
Co dalej z tym moim blogiem?
Otóż zapowiadam, że wkrótce ożywi się bardziej. Jeśli śledzicie nasz
drużynowy fanpage PGD, dobrze wiecie że można tam znaleźć wiele ciekawych tekstów na tematy historyczne i związane z odtwórstwem. Ażeby nie zginęły w odmętach internetu, pod hasłem
DOBRE REKO i we współpracy z
Drużyną Grodu Horodna będę zamieszczał tu wartościowe, merytoryczne posty naszych drużynników i przyjaciół.