wtorek, 25 czerwca 2013

Warsztaty kaletnicze i szewskie w Arsenale.

Dziś będzie krótko a treściwie o warsztatach, które prowadziłem razem z Maciejem Perczakiem (Drużyna Wojów Piastowskich Jantar) i Wojciechem Mrozkiem (Wotan Hird) 15-16 VI 2013 w ramach projektu Rzemiosła Ożywione w Muzeum Archeologicznym we Wrocławiu.

Warsztaty trwały od 9:00 do 17:00 i odbywały się na sali Średniowieczny Śląsk w Arsenale. Na początek szła część teoretyczna, która każdego dnia rozpoczynała się wykładem dr Anny Bogumiły Kowalskiej - w sobotę o garbarstwie, w niedzielę o szewstwie.


Dzięki wykładom autorki Wytwórczości skórzanej we wczesnośredniowiecznym Szczecinie, a także dzięki dyskusji jaka się wywiązała, mogliśmy uporządkować wiedzę o wczesnośredniowiecznym skórnictwie, poznać podstawy fachowej terminologii, a także obalić parę mitów krążących w środowisku odtwórców. I tutaj kilka spostrzeżeń:

1. Skóra pergaminowa stosowana do obijania tarcz - a pozyskiwana zwykle z rozgotowywanych gryzaków dla psów - jest dla wczesnego średniowiecza niehistoryczna,
2. podobnie rzemyko-guziki,
3. boczne ścianki kaletek
4. i wszelkie tłoczenia na skórze, których z powodu ówczesnych ograniczeń w technologii garbowania nie można było wykonać.

Po wysłuchaniu wykładów trzeba było wybrać sobie wzory i zdecydować się szybko, kto co będzie robił. Do tej części ja miałem swoje bardziej skupione już na kwestiach praktycznych prezentacje, w których wykorzystałem zarówno literaturę przedmiotu, jak różne materiały i oferty rzemieślników, znalezione w Sieci. 


No i cóż...
Do roboty!



Pierwszego dnia, jak się rzekło, powstawały kaletki. Nie będę tutaj przynudzał i wdawał się w jakieś szczegóły, ani też nic nie przekleję z towarzyszących wykładom prezentacji.

Warto jednakże zaznaczyć, że większość z uczestników obu warsztatów dopiero rozpoczynała swoją przygodę z obróbką skóry i szycie prostych kaletek było tu niezłym treningiem przed warsztatami szewskimi. Troszeczkę tylko szkoda, że w sobotę przyszło znacznie mniej osób niż dzień później. Efekty naszej pracy, jakie tu mogę pokazać są przez to dosyć skromne:


Za to jeszcze bardziej niepozorne okazały się nasze zbiory w niedzielę, no ale to akurat dziwić nie powinno. Osiem godzin w jeden dzień to stanowczo za mało na uszycie od podstaw dobrej pary butów! 

Od podstaw? A co to oznacza?


Na początku - jest wykrój. A nawet nie ma wykroju. Jak nie ma, to trzeba go zrobić. To było pierwsze zadanie: pomierzyć dokładnie stopę, wybrać odpowiedni historyczny wzór i z pomocą prowadzących warsztaty opracować od podstaw dobry wykrój buta. 


Po pierwsze więc przenosimy wymiary na papier, po drugie kroimy. Z filcu. Dzięki takiemu materiałowi będziemy później mogli zeszyć z wykroju obuwie...


...dokładnie dopasować...


...a w razie czego poprawić.


Dopiero wtedy można się brać za rozkrój i szycie skóry.


A później właściwa robota: nakłuć równiutko otwory i zacząć powoli szyć buty*. Najlepiej na mokro, ściegiem dwuigłowym, na wywrotkę. Podeszwa oczywiście miękka...


Żeby każdy zdążył je skończyć, na same warsztaty szewskie potrzeba co najmniej trzech dni. Zależy to zresztą tak od umiejętności szyjących, jak i od konkretnego obuwia, które chcemy zrobić. Jednoczęściowe chodaki** datowane na epokę Vendel wyszły na przykład od razu...


...a ci, którzy wybrali bardziej skomplikowane wzory będą musieli się jeszcze troszeczkę pomęczyć. W każdym przypadku - warto!


Każdy kto przyszedł na warsztaty nauczył się podstaw teorii i opanował praktykę. Najprzydatniejszą umiejętnością jest tu chyba sam obmiar i przygotowanie wykrojów, dzięki czemu przy odrobinie wprawy jesteśmy w stanie uszyć dokładnie wszystko, co chcemy. Gotowe wykroje z filcu mogą posłużyć do szycia kolejnych par butów, tudzież i jako podstawa dla najróżniejszych przeróbek.


Po zakończonych warsztatach każdy uczestnik ma obowiązek dokończyć co zaczął i zaprezentować swoje dzieło na festynie, kończącym projekt w sierpniu. Ciekawe, co z tego wyniknie...

--------------------------------------------------------------------------------------------
*buty - jeżeli ściśle trzymać się fachowej terminologii, to słowo oznacza jedynie obuwie o cholewkach sięgających wysoko za kostkę. Na Słowiańszczyźnie Zachodniej we wczesnym średniowieczu nie występowały. W praktyce prędzej można się pochlastać, niźli na co dzień się zacząć poprawnie wyrażać: dzisiaj szyjemy obuwie!... :)
**chodaki - obuwie wykonane z jednego kawałka skóry.

P.S.
Udział wzięły osoby z drużyn:
Ślężanie, Wotan Hird, Jantar, Ulf Ragnarsson Hird, Wojowie Puszczy Galindzkiej i Panser Galter Drott (PGD).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz