niedziela, 3 maja 2015

Muzeum archeologiczne w Krakowie

Wykorzystując majówkę udało mi się odwiedzić muzeum archeo w Krakowie. Po co tam się przychodzi, jest raczej oczywiste:


Co jeszcze możemy obejrzeć?

Z zewnątrz budynek wydaje się wielki, otacza go przepiękny ogród (wstęp tylko 1zł!) i robi to wszystko wrażenie, tudzież i nadzieję na muzealną przygodę porównywalną z Berlinem. Witajcie w królewskim grodzie! Nie ma co gadać - wchodzimy...

Zacznijmy od całkiem przyjemnej wystawy karykatur na temat archeologii i około tego:


Czasem się człowiek uśmiechnie, niekiedy - pośmieje. A potem zmiana klimatów na (jeszcze!) bardziej grobowe i czas na czasową wystawę o starożytnym Egipcie. Kilka sal z mumiami w różnych konfiguracjach, rozmiarach, tudzież kształtach. Do tego trochę całunów, worek rzymskich monet i nieco ciekawych drobiazgów. Oprócz tego jest mała kanciapa poświęcona Peru i salka z makietami cmentarzy wojennych dla żołnierzy poległych przed wiekiem. Nie nasza na pewno to bajka...


Nasza zaczyna się za to z początkiem stałej wystawy. Chodźmy więc do pierwszej sali! Możemy tam sobie zobaczyć małe gumowe zwierzątka żyjące w różnych epokach. Prócz tego zasuszone rośliny i znaleziska w gablotach. Porządek w jakim zostały rozmieszczone przewija się przez całą wystawę, a wszystkie zabytki są ułożone chronologicznie i zgodnie z etapami rozwoju cywilizacji na małopolskiej ziemi. 


Nas z tego obchodzą dwa, oznaczone symbolicznymi liczbami lat 800 i 1000 po narodzeniu Chrystusa.


Jak widać nie jest tego wiele, choć mógłby mi się ktoś tutaj odciąć, że liczy się jakość - nie ilość. Faktycznie, znajdziemy tu piękny składany sierp (koser), drugiego pieszczoszka muzeum, celebrytę znanego z plakatów i straganów na Rękawce. Na pewno warto je odwiedzić (muzeum, stragany kiedy indziej!), aby podobnie jak muzułmanin Mekkę, przynajmniej raz w życiu zobaczyć posąg tzw. Światowida ze Zbrucza. A przy okazji ten sierp...


W następnym korytarzu zobaczymy narzędzia służące zdobywaniu pożywienia i codziennej pracy. Do tego są też obrazki podświetlane z tyłu. Pomysł może i dobry, gorzej z wykonaniem. Widać, że ta ekspozycja sama należy już do historii muzealnictwa i pewnie jest zabytkiem epoki PRLu.

Zdecydowanie lepiej prezentuje się kolejna sala, na której możemy podziwiać figury woskowe. I naturalnie nie nagie, lecz w ciekawych strojach. Należy się tu pochwała za dbałość o szczegóły, a same eksponaty są też względnie nowe. Poznać to można po krajkach, bo taką jak nasz wąsaty przodek ma przyszytą do płaszcza, kupiłem parę lat temu na festiwalu w Braniewie...


Oprócz figur mamy tu też makiety, niekiedy bardzo ładne. Możemy na nich obejrzeć jak dawniej żyli ludzie, przechowywali jedzenie i budowali chaty. Czasami nawet coś więcej...

Potem już zaczynamy zbliżać się do końca, więc mamy salę pochówków. Jest tam też kilka gablotek ze skromną liczbą zabytków. 


 I wreszcie - sam gwóźdź programu. Słynna statua ze Zbrucza:


Każdy powinien choć raz ją zobaczyć, podobnie jak Arkonę. Ja zawsze tego pragnąłem, przynajmniej odkąd za łebka zacząłem sobie grać w Polan:


Kto jeszcze pamięta tą gierkę?
Przypomnę Wam zatem coś jeszcze. Po pierwsze, że ten tzw. Światowid to tylko wymyślona nazwa, której nie ma w źródłach, a sam posąg ze Zbrucza podpisany wszak nie jest. Po drugie, co do słowiańskiego charakteru tego znaleziska są dzisiaj bardzo poważne wątpliwości. 

Mi osobiście podejrzany wydaje się zwłaszcza kształt broni, którą ma bóstwo (?) u boku. Jest ona lekko choć wyraźnie zakrzywiona i wisi przy pasie na rapciach, w pochwie posiadającej dwie czworoboczne ryfki. Po stronie ostrza (?) widoczny jest mały jelec z okrągłym zakończeniem. Po drugiej stronie też można dopatrzyć się jelca, którego wyobrażenie jest jednak trochę zatarte.

Moja bardzo subiektywna, powierzchowna i niepoparta głębszymi studiami opinia jest taka, że nawet na tamtych terenach była to broń raczej mało słowiańska. Przynajmniej w IX-X wieku. Takie odnoszę pierwsze wrażenie, choć specjalistą od Słowian Wschodnich nie jestem i żeby powiedzieć coś więcej lub bardziej zdecydowanie, musiałbym wiele doczytać.

W poszukiwaniu poważniejszych argumentów warto zajrzeć najpierw na Archeowieści i samodzielnie podrążyć ten temat. Tu nie chcę niczego rozstrzygać ani sugerować, a jeśli ktoś potrafiłby powiedzieć coś o tej broni, to chętnie zamienię się w słuch.


Jakby nie było, warto odwiedzić Muzeum Archeologiczne w Krakowie, żeby ten posąg zobaczyć. Po za nim nie ma tu wiele i, przynajmniej jeżeli chodzi o wczesne średniowiecze, nie umywa się ono do Łodzi i do Wrocławia. No, ale jak się ma samego (tak zwanego!) Światowida, to więcej nie trzeba się starać...

Przykro mi nawet to pisać, choć skoro zacząłem to skończę. Bo nie dość, że zabytków z naszej ukochanej epoki jest tu jak na lekarstwo, to jeszcze są źle opisane. Dowiemy się zatem na przykład, że jakiś kabłączek skroniowy jest właśnie skroniowym kabłączkiem i... to będzie właściwie na tyle. Gdzie miejsce znalezienia i jakieś datowanie?


Być może w przewodniku dźwiękowym, który kosztuje 5 zł. Można się wykosztować, nie powiem, wziąłbym to sobie. Problem w tym, że przy kasie ciężko się zorientować iż coś takiego istnieje, a w środku jest już za późno. Więc wszem i wobec ogłaszam: bierzcie przewodnik dźwiękowy. Inaczej nie liczcie za bardzo, że czegoś się bliżej dowiecie o wystawionych zabytkach...

2 komentarze:

  1. Gra była świetna :)

    Ad. Kraków - w archeologicznym faktycznie za dużo nie ma na stałej ekspozycji ale jest jeszcze Wawel i Narodowe.

    OdpowiedzUsuń
  2. Do Narodowego na pewno pójdę następnym razem. Na wystawę "zaginiony Wawel" tym razem zabrakło czasu. Byłem na niej kiedyś dawno, dawno temu i z tego co pamiętam, dotyczy głównie historii najstarszej kamiennej zabudowy na wzgórzu. Przy okazji można by kiedyś zajrzeć, ale specjalnie mnie to nie grzeje...

    OdpowiedzUsuń